Silne argumenty, przekonujące uzasadnienia, odwołania do własnych doświadczeń i gorąca dyskusja. Tak wyglądała debata pt. „Pasja czy kalkulacja?”, którą 1 lutego 2022 r. zorganizowało Biuro Karier Uniwersytetu w Białymstoku. Odpowiedzi na pytanie, czym kierować się przy wyborze studiów, szukali zaproszeni goście i publiczność. Wydarzenie było częścią obchodów jubileuszu 25-lecia UwB.
Spotkanie było okazją, by porównać motywacje byłych i obecnych studentów uczelni, ale także po to, by tegorocznym maturzystom ułatwić podjęcie jednej z najważniejszych decyzji w życiu.
– Temat naszej dyskusji jest bardzo ważny. Wszyscy wiemy, że życie bez pasji bywa nudne, bywa nijakie. Wszyscy wiemy też, że kiedy nie wkładamy w swoją pracę pasji, to ta praca satysfakcji może nam nie przynosić. Ale z drugiej strony – ile człowiek musi się w życiu nakalkulować, żeby zaplanować swoją przyszłość? Dziś będziemy dyskutować na argumenty, które być może kogoś zainspirują, kogoś przekonają, komuś ułatwią wybór studiów – podkreślała Marcelina Wojno, kierownik Biura Karier Uniwersytetu w Białymstoku, rozpoczynając debatę.
Formuła pierwszej części nawiązywała do debaty oksfordzkiej: swoje argumenty i kontrargumenty przedstawiły dwa zespoły. Rozpoczęli obrońcy tezy o pasji, jako najważniejszym kryterium wyboru studiów.
– Postaramy się udowodnić, że rzeczywiście warto kierować się w życiu pasją i nie wybierać kierunku studiów i zawodu, którego po prostu nie będziemy kochali, bo przed nami jest kilkadziesiąt lat kariery zawodowej. W życiu najważniejszy jest czas, który nam dano na Ziemi. Czy zatem warto marnować młodość i kilkadziesiąt lat życia na studia, a potem na zawód, którego nie lubimy, który nie przynosi nam wewnętrznej satysfakcji? Tego ognia, który po prostu powoduje, że jesteśmy szczęśliwymi ludźmi? – pytał retorycznie Marcin Tomkiel, absolwent historii na UwB, były dziennikarz, a obecnie rzecznik prasowy Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Jak przekonywał, nawet jeśli odnosimy sukces finansowy, wykonywanie nielubianego zawodu z biegiem lat przeradza się w „piekiełko na ziemi” i powoduje wypalenie zawodowe.
– Miejcie w życiu odwagę podążać za swoimi marzeniami – radził młodym ludziom.
Przywołał też przykłady ludzi znanych, którzy oparli się presji rodziny, środowiska, oddali się swoim pasjom i dzięki temu odnieśli ogromny sukces – jak Władysław Reymont (który nie kontynuował rodzinnych tradycji, porzucił też m.in. posadę urzędnika, a za swoją twórczość literacką zdobył Nobla), albo Steve Jobs (który zrezygnował z rozpoczętych pod wpływem rodziny studiów prawniczych, a sukces odniósł w branży komputerowej).
Studentka ekonomii na UwB Natalia Markowska zaprezentowała odmienne stanowisko:
– Studia niejednokrotnie determinują to, kim będziemy, co będziemy robić. I wybór studiów to jest taki moment, w którym na pytanie „kim będę?” nie mogę odpowiedzieć, że będę np. księżniczką. To jest moment, w którym muszę postawić sobie odpowiednie pytania i udzielić odpowiednich odpowiedzi. To jest moment na to, by decyzje podejmować rozsądnie, mądrze. To jest czas na chłodną analizę, a o wyborze studiów nie powinny decydować emocje. To jest moment na odpowiedź na pytanie: co na przestrzeni mojego życia może się wydarzyć i gdzie mogę się odnaleźć.
Jak mówiła, świat biegnie do przodu. Np. rozwój technologiczny szybko postępuje, a to oznacza, że w wielu zawodach i aktywnościach zastąpią nas roboty. I młodzi ludzie muszą być tego świadomi, muszą również to uwzględniać w swoich wyborach:
– Student XXI wieku to osoba, która będzie podążać za rozwojem technologicznym, robotyzacją, sztuczną inteligencją, która ten rozwój technologiczny będzie miała za przyjaciela, za pomocnika, a nie za wroga.
Piłeczkę odbijała Patrycja Wilczewska, inna studentka UwB, z Wydziału Chemii. Podkreślała: to jaki zawód zdobędziemy w trakcie naszych studiów nie determinuje tego, jaką pracę będziemy wykonywać:
– Być może w naszym zawodzie przepracujemy całe piękne życie i będzie to cudowne doświadczenie. Być może przepracujemy w zawodzie kilka pierwszych lat po studiach, a być może nigdy nie będziemy pracować w wyuczonym zawodzie. I to jest całkowicie normalne. Wynika to z tego, że rynek zmienia się bardzo mocno. Widać to szczególnie wyraźnie w ostatnim czasie: że w ciągu tygodni wszystko może runąć jak domek z kart. Wiemy też, że jako ludzie jesteśmy bardzo zmienni. Ludzie się zmieniają, szczególnie na przestrzeni nie miesiąca, nie roku, ale trzech lub pięciu lat studiów. To długi okres i nie możemy oczekiwać, że człowiek wybierający studia będzie tą sama osobą gdy te studia skończy, i że będzie mieć te same marzenia i aspiracje – mówiła.
Zachęcała też młodzież, by nie przejmowała się opiniami bliskich i znajomych, pytaniami „co ty będziesz po tym kierunku robić”?
Zupełnie inaczej sprawę wyboru studiów widzi Łukasz Ławreniuk – absolwent socjologii na UwB, specjalista ds. HR w firmie Ceri International. Jak mówił, swoje argumenty opiera na trzynastoletnim doświadczeniu zawodowym, także w rekrutacji. Jego zdaniem są kierunki, które faktycznie nie determinują mocno zawodu (np. w biznesie nie ma zawodu socjologa), choć dają wiele możliwości pracy. Inaczej jest z kierunkami ścisłymi czy inżynierskimi – one dość mocno przesądzają, co możemy z naszym wykształceniem robić w przyszłości. Ale przy wyborze każdego kierunku niezbędna jest kalkulacja:
– Wybieramy takie studia, które dadzą nam korzyść. A jaka jest korzyść? Po co się idzie na studia? Po pierwsze po to, by je skończyć. Żeby je skończyć – kalkuluję, w czym jestem dobry, a w czym słaby. Lubię grać na komputerze, ale jestem słaby z matematyki, więc nie pójdę na informatykę. Jestem świetny z języków, ale słaby z matematyki – to nie wybiorę matematyki, tylko filologię. Po drugie, kalkulujemy, żeby mieć dobrą pracę. Dobra praca – czyli: prestiżowa, i / lub stabilna, i / lub dobrze płatna.
Nawiązując do wypowiedzi Patrycji Wilczewskiej podkreślił, że pytanie „co ja będę robił po studiach? czy będę miał na chleb?” zadają sobie także sami studenci – było tak dawniej i jest tak dziś. Pod tym względem czasy się nie zmieniają:
– Liczy się też prestiż uczelni. Młodzi ludzie wybierają UwB bo to jest dobra uczelnia. Powinni też wybierać zawód, który za 5, 10, 15 lat będzie nadal aktualny, potrzebny – dodał.
O tym, że własne pasje odkrywamy często dopiero po studiach mówił z kolei kpr. Mariusz Redliński z 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Przytoczył przykład własnej zawodowej drogi: przez 20 lat pracował w znanej firmie jako ekonomista, a dziś – z wyboru – jest żołnierzem i planuje edukację pedagogiczną na UwB.
– Jednym ze sposobów, aby pasja znalazła drogę do mojego życia było zbliżenie się do ludzi. Ja bardzo lubię ludzi. Dlatego dzisiaj pracuję w zawodzie żołnierza. Moja praca to także młody człowiek – często się z nimi spotykam, bo pracuję w rekrutacji Brygady. Dziś mogę powiedzieć, że jestem spełniony.
Zachęcał do poszukiwania tego, co nas motywuje do dalszego rozwoju i chroni przed wypaleniem zawodowym:
– W moim przekonaniu pasja nie wyklucza zysku, korzyści, nawet kalkulacji. Pasja jednak zawsze jest na pierwszym miejscu. Ludzie, który odwrócili tę kolejność i postawili na kalkulację mogą się czuć niespełnieni. Mimo wielkich korzyści mogą traktować swoje życie jako wielką porażkę – mówił.
Tezy o kalkulacji, jako lepszej motywacji dla wyboru studiów, broniła adwokat Jowita Natalia Grochowska – dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Białymstoku. Jak przypomniała, jest absolwentką największej podlaskiej uczelni i przedstawicielką pierwszego rocznika, który studiował już na UwB. Podkreślała:
– Dzisiejsi studenci, dzisiejsi maturzyści to osoby otwarte, kreatywne, to osoby niezależne, to ludzie XXI wieku. Mają dostęp do nowoczesnych technologii. Oni wybierając kierunek studiów przede wszystkim patrzą perspektywicznie. Moim zdaniem nie patrzą na to co tu i teraz, tylko jak pokierować w sposób właściwy swoją przyszłością. I tak powinni myśleć.
Jej zdaniem za kalkulacją przemawia też choćby sposób, w jaki odbywa się rekrutacja na studia. Podstawą jest wszak dobrze zdana matura.
– Jak mogę zdać dobrze maturę? Muszę już na początku klasy maturalnej wybrać przedmioty, z których jestem dobra. Przedmioty, z których jestem w stanie zdobyć dobry wynik na maturze, coś, co jest zgodne z moimi predyspozycjami – mówiła prawniczka.
Jej zdaniem chodzi tu bardziej o analizę, niż przeciwstawianą uczuciom „zimną kalkulację”. Analizę umiejętności, predyspozycji i osobowości, bo ona pokaże, w czym będziemy się spełniać w przyszłości.
Do dyskusji włączyła się także bardzo aktywnie publiczność, wśród której zasiedli m.in. przedstawiciele podlaskich firm zatrudniających absolwentów UwB, samorządowcy, przedstawiciele instytucji publicznych. Nie zabrakło też studentów, pracowników i przedstawicieli władz największej podlaskiej uczelni. Głos zabrał m.in. rektor prof. Robert Ciborowski:
– Zadajmy sobie pytanie po co w ogóle studiujemy? Ja zakładam, że nie jest to pogłębianie konkretnej wiedzy, tylko poszerzanie ogólnego spojrzenia na świat. To, jaki kierunek wybieramy, jest pochodną tego właśnie, a nie precyzyjnego ulokowania swoich umiejętności. My nigdy zawodu nie dopasujemy do studiów. Jako zwolennik klasycznych kierunków studiów zawsze podkreślam, że są one po to, by poszerzyć naszą wiedzę. A co wybierzemy już po studiach, jest w dużej mierze konsekwencją tego, co się dzieje na rynku pracy – mówi prof. Robert Ciborowski.
Rektor przypomniał, że debata odbywa się niedługo przed tym, gdy absolwenci szkół średnich będą wybierać studia. Jak powiedział, wierzy, że dyskusja ułatwi im decyzję.
– Ale dobrze byłoby, gdyby to były studia na Uniwersytecie w Białymstoku – konkludował.